piątek, 28 stycznia 2011

Twenty-fourth to the twenty-ninth.

Ten tydzień mija dobrze. W poniedziałek i wtorek byłam na lodowisku, potem na kręglach. W środę siedziałam w domu. Czwartkowy dzień spędziłam w aquaparku, a dzisiaj poszłam na szoping z Kasią i Radkiem. Obejrzałam 5 filmów, m.in. 'Ostatnią piosenkę' oraz 'Wciąż ją kocham' ♥. 'Ostatnia piosenka' działa na mnie z ogromną siłą, zarówno pod postacią książki, jak i filmu. Jednak muszę przyznać, że telewizyjne przedstawienie tych powieści nie dorównuje książkom. Za trzy dni znów szkoła, a ja mam jeszcze tyle do roboty. Czyli weekend będzie wyglądał tak: nauka, zadania, nauka. Chyba upiekę muffinky, bo ochota mnie na nie naszła. Miałam więcej planów na ferie, niestety nie wszystko udało się zorganizować. Ja i Kaśku pokochałyśmy ostatnio Hellcats ♥ Dziękuję ci, że jesteś, dupo :-*
[focie z 20.01.2010]
Wszystko jest zmienne. Ludzie się zmieniają - ja też. Mój charakter, styl, upodobania, myśli - wszystko stale ulega przemianie. Nie potrafię tego powstrzymać, może to i dobrze. Uważam, że gdyby wszystko było takie jak z początku, to byłoby monotonnie, nieciekawie. Ludzie mają prawo zmieniać zdanie, poglądy, swój stosunek do wszystkiego. Nie w każdym przypadku, to oczywiste, ale nikt nie może nam zarzucić, że przez jakiś okres czasu ulegliśmy przemianie. Data też się zmienia, nie da się zatrzymać tego procesu. Nie ma człowieka na Ziemi, który nigdy w życiu nie zmienił niczego. Nie chodzi tu o dorastanie, ubiór, fryzurę, lecz o coś więcej...

czwartek, 20 stycznia 2011

Moments with Olga and Julia.

Wczoraj wbiły do mnie Olga z Julią. Dżuli zrobiła przegląd moich szaf, szuflad, biżuterii. Rzuciła się na moje łóżko i tak tam leżała. Potem poszłyśmy na zdjęcia, no ale musiałyśmy przeprawić się przez dużo błotka. Z powrotem wstąpiłyśmy do jakiegoś monopolowego po pianki do kakaa, ale nie było, no to kupiłyśmy czipsy czakalaka. Jadłyśmy je, znów idąc przez to błoto. Jeszcze w domciu kakao, kilka foteczek ze statywu i musiały się zbierać. Juli na początku nie wiedziała do końca, co to jest statyw. Wytłumaczyłyśmy z Olgą jej to tak, że on jest na aparat, ale jest taki latający i sobie wiruje w powietrzu. Gdy narzekałyśmy na błotko, Julia powiedziała 'macie statyw, to sobie możecie nad tym przelecieć', a Olga 'ale on nie uniesie takiej dupy jak ty'. Hahahah
pozderka ;*