czwartek, 28 października 2010

Dzień z joł.


No siemcia. U mnie spoczi. Dzisiejszy dzień taki ciekawy nawet. Rano mogłam z kimś pogadać po 6 latach, w bibliotece, czyli tam, gdzie z Olgą zmarnowałyśmy dwie przerwy, nie można było niczego wydrukować, lekcja muzyki nie była ostra, a miałam tam pewną ‘atrakcję’, dostałam 5 z biologii, nie pisaliśmy kartkówki z pierwiastków, wraz z Klaudią poznałyśmy kogoś w autobusie. 

Tydzień temu wbiła do mnie Olcia na nockę. Najpierw poszłyśmy na zdjęcia, potem piekłyśmy babeczki, jadłyśmy ‘pop kukurydzę’, jak to wymyśliłam. W niedzielę też wybyłyśmy robić fotki. Fajniutko było. Jeszcze w sobotę zobaczyłyśmy pewne miejsce. Nóóóóó.
Siedzimy przy piekarniku, patrzymy na pieczące się babeczki i... (ja:) - ej, uwierzysz, że ta lampa to piecze? Olciak miał ze mnie lachane, a ja nie wiedziałam, o co chodzi, ale doobra, okej.
Poniżej fotki, ale jedynie te z soboty. Potem będą pozostałe chociaż to i tak nie wszystkie.
umca, umca, umca, czyps. buźki ;*

3 komentarze:

  1. Klaudia czemu nic nie gadałaś, że Ola u ciebie na nocce była?! :o Mogłaś chociaż ją ode mnie pozdrowić. ;D
    Po za tym to śliczniutkie fotki! ;-***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyższy poziom zajebistości osiągnięty xD
    Fuck Yea

    OdpowiedzUsuń
  3. Claaaaaud! Jak Ty tak możesz?! Mieszać te fotki zajebistej osoby z fotkami osoby o zerowym poziomie zajebistości?! xdd Śliiiiczne jesteś <3 Pisal: Pulpeciaczeq.. ;D ; **

    OdpowiedzUsuń